Młode Samorządowe: Monika Jaskulska
Minicykl Młode Samorządowe to krótkie rozmowy z kandydatkami startującymi w wyborach samorządowych 2024. Rozmawiam z Moniką Jaskulską, kandydatką KW Koalicja dla Kościerzyny do Rady Miasta Kościerzyna
Chciałabym, żeby ktoś, kto postawi nogę w Kościerzynie uznał „chcę tu żyć, bo nie dość, że jest pięknie, to funkcjonuje tu otwarta i zaangażowana społeczność” – mówi Monika Jaskulska, kandydatka KW Koalicja dla Kościerzyny do Rady Miasta Kościerzyna.
Jędrzej Dudkiewicz – Za co lubisz Kościerzynę, czy w ostatnich latach coś zmieniło się w niej na lepsze? I jakie wyzwania stoją przed Twoim miastem?
Monika Jaskulska – Mieszka mi się tu wspaniale. Chociaż pierwsze dziesięć lat życia spędziłam w Gdyni, to tu ukończyłam szkołę na poziomie gimnazjum i liceum. Duże miasto nigdy nie było dla mnie szczególnie atrakcyjne, a Kościerzyna przyciągnęła mnie zarówno swoim klimatem oraz pięknem, jak i tym, że ma bardzo duży potencjał. Przeplata się tu mocno, w nienachalny sposób, tradycja z nowoczesnością. Kościerzyna to serce Kaszub, których historia i kultura – co bardzie mnie cieszy – przedstawiana jest bez cepelii, tylko w sposób prawdziwy, pozbawiony wymiaru komercyjnego. Jednocześnie uważam, że w mieście dzieje się źle, stąd moja decyzja o kandydowaniu do Rady Miasta. O ile po wejściu do Unii Europejskiej udało się rozbudować i zmodernizować infrastrukturę, o tyle pod wieloma względami jesteśmy w tym samym miejscu, co 20 lat temu. Miasto było zarządzane w taki sposób, że społeczność, która tu mieszka, chociaż otwarta, jest mocno spolaryzowana, a w siłę rosną ruchy konserwatywne. Urodziłam tutaj trójkę dzieci i chciałabym móc zapewnić im jak najlepsze warunki do życia i rozwoju. Muszę więc zadbać o Kościerzynę.
W jaki sposób? Co jest do zrobienia w pierwszej kolejności?
Wyzwań, które przed nami stoją jest dużo, a najbardziej kluczowym jest to, że nie istnieje u nas społeczeństwo obywatelskie. Nie mamy budżetu obywatelskiego, ludzie w ogóle nie są przyzwyczajeni do tego, że sami mogą podejmować decyzje. Nie czują bowiem, że ich głos jest brany pod uwagę – brakuje sprawczości. To burmistrz, bez konsultacji, uznaje, jak ma wyglądać kultura, a jak edukacja. Uważam, że to mieszkanki i mieszkańcy sami wiedzą najlepiej, co jest dla nich dobre. Praktycznie nie ma też organizacji pozarządowych. Jako aktywistka angażuję się w różne działania na terenie województwa pomorskiego, ale w samej Kościerzynie są z tym spore problemy. Przykładowo, kiedy organizowałam warsztaty współfinansowane przez Fundusz Feministyczny, to słowo „feministyczny” budziło takie zgorszenie, że oczekiwano ode mnie, iż usunę je z plakatów. Nie wyobrażam sobie, żeby NGO, która objęła wydarzenie matronatem się na nich nie pojawiła. Dużo więc trzeba zrobić w tym zakresie.
Coś jeszcze?
Istotne byłyby zmiany w diagnozie problemów społecznych. Według obecnych włodarzy miasta w Kościerzynie nie występuje chociażby problem bezdomności, chwalą się tym w oficjalnych statystykach. Jako aktywistka zajmująca się m.in. przeciwdziałaniem przemocy wobec kobiet i dzieci, mam zupełnie inny obraz tej sytuacji. Wiem, że są kobiety, które uciekają z przemocowych związków i albo mieszkają kątem u rodziny, albo na kanapie u znajomych. Mimo że nie przebywają na ulicy, trudno jednocześnie uznać, że nie mają problemów mieszkaniowych. Zależy mi więc, żebyśmy diagnozowali problemy głębiej i szerzej, bo tylko wtedy będzie można stawić czoła wyzwaniom.
Zależy Ci w tym jednak na aktywizowaniu ludzi, by sami działali na rzecz swojej najbliższej okolicy.
Zdecydowanie tak. Z natury jestem buntowniczką i bardzo mnie martwi, że generalnie przyzwyczajamy ludzi do tego, że nie muszą się niczym przejmować. Chciałabym, żeby nie zgadzali się na wszystko, bo w tym samym momencie oznacza to zamknięcie na dialog. Uważam, że będzie bardzo trudno odbudować zaufanie społeczne. Prowadząc kampanię widzę, że mieszkanki i mieszkańcy boją się otwartych rozmów. Gdy zadaję im pytanie „co zmieniliby państwo w swoim mieście?”, to pierwszą reakcją jest często „a mogę powiedzieć szczerze?”. To jednocześnie zdumiewające i przykre, bo zależy mi, żeby dowiedzieć się, co sądzą o naszym programie i czy nie powinniśmy w jakiś sposób zmodyfikować pomysłów, z którymi idziemy do wyborów. Mam znajomych w innych miejscach i mówią oni, że z czymś takim się do tej pory nie spotkali.
Nie przeszkadzałoby Ci, gdyby ludzie się z Tobą w czymś nie zgadzali.
Wręcz przeciwnie, gdyby ktoś przyszedł i powiedział „pani Jaskulska, zupełnie źle pani na to patrzy, trzeba to zrobić inaczej” uznałabym, że to pozytywne zjawisko. I zapytałabym się, dlaczego? Wydaje mi się, że gdzieś jest ta potrzeba dialogu, wyrażenia swojego zdania, tylko trzeba wzniecić iskrę. Czasem się udaje. Po wyroku pseudo Trybunału zorganizowałam w Kościerzynie chyba największy dotychczasowy protest, na który przyszło ponad 3000 ludzi, którzy opowiedzieli się za prawami kobiet. Może kiedy właśnie ktoś taki, jak ja wyjdzie, zacznie mówić o swoich pomysłach i okaże się, że nie spalą mnie na stosie, w innych też obudzi się większa odwaga do częstszego działania.
Odbudowa dialogu z mieszkankami i mieszkańcami będzie więc dla Ciebie kluczowa na początku. A dopiero potem będzie można wspólnie myśleć o konkretnych rozwiązaniach problemów.
Przy czym pewne diagnozy i pomysły już mamy. One powstały też na bazie spotkań z mieszkankami i mieszkańcami. Nasz komitet, wraz z kandydatem na burmistrza, organizuje cykliczne spotkania „Porozmawiajmy o Kościerzynie”. Ostatnio jedno z nich było w komunikacji miejskiej, która z jednej strony jest u nas darmowa, z drugiej nie odpowiada na potrzeby ludzi. Konieczne są zmiana rozkładu jazdy oraz zwiększenie dostępności. Tak samo wiemy, które ulice należy wyremontować. Inne sprawy są jednak trudniejsze, jak chociażby centrum miasta, które w zasadzie nie funkcjonuje, przestrzeń handlowo-usługowa pustoszeje. Sam samorząd nie jest w stanie rozwiązać tego problemu, ale może stymulować rozwój lokalnej przedsiębiorczości. Chciałabym jednocześnie, żeby powstała tu Kawiarenka Obywatelska, powiązana z funkcjonowaniem Młodzieżowej Rady Miasta, którą trzeba by założyć oraz Radą Seniora, która istnieje, ale nie jest sprawcza, bo brakuje jej budżetu. Jej sugestie też nie są brane pod uwagę w podejmowaniu decyzji. Takie miejsce mogłoby być też przestrzenią, w której odbywałyby się szerokie konsultacje. O ile bowiem wiem, czego potrzebują moje dzieci, o tyle jeśli chodzi o osoby starsze, to zapytałam je same o zdanie. Gdybym miała sama wymyślać, to pewnie uznałabym, że warto zrobić warsztaty profilaktyki zdrowia. Tymczasem seniorki i seniorzy powiedzieli, że chcieliby potańcówek, wieczorów tematycznych, w trakcie których mogliby spotykać się z ciekawymi ludźmi i rozmawiać z nimi.
Jakim miastem Kościerzyna będzie za pięć lat, jeżeli zostaniesz radną?
Atrakcyjnym dla mieszkanek i mieszkańców, ale też dla osób, które chciałyby się tu dopiero osiedlić, wyprowadzając się z niedalekiego Trójmiasta. Kościerzyna to już teraz miasto 15minutowe, w którym są świetne warunki oraz potencjał, który będę starała się wykorzystać. Chciałabym, żeby ktoś, kto postawi tu nogę uznał „chcę tu żyć, bo nie dość, że jest pięknie, to funkcjonuje tu otwarta i zaangażowana społeczność”.
Jeśli spodobał Ci się wywiad i chcesz postawić mi kawę, możesz to zrobić tutaj :)
Monika Jaskulska – Aktywistka i społeczniczka działająca na rzecz praw kobiet i przeciwdziałania wykluczeniom społecznym. Członkini stowarzyszenia „Inicjatywa Pomorze/że”. Zawodowo związana z edukacją. Asystentka społeczna Posłanki Barbary Nowackiej, członkini Rady Krajowej partii Inicjatywa Polska, uczestniczka kampanii społecznej „Bohaterki Codzienności”, wzmacniającej wizerunek kobiet III sektora na Pomorzu.
Monika jest najbardziej aktywną społeczniczką na terenie Kościerzyny. Wykazuje się ogromną motywacją i pragmatyzmem. Takiej radnej Kościerzyna potrzebuje !